Chiny zwiększają obecność marynarki na Morzu Południowochińskim
Chiny utworzyły jednostkę ratowniczą, która ma zwiększyć gotowość bojową chińskich łodzi podwodnych na Morzu Południowochińskim w ramach najnowszej modernizacji, sygnalizowanej przez delegatów na trwającym zjeździe Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w Pekinie.
O jej powstaniu poinformował Dziennik Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChALW). Jej głównym zadaniem będzie prowadzenie akcji ratunkowych w przypadku problemów łodzi podwodnych. Według cytowanych przez chińską prasę ekspertów nowa jednostka zwiększy gotowość bojową chińskiej marynarki na Morzu Południowochińskim i umożliwi prowadzenie misji dalej od brzegów.
- Armia musi być przygotowana do bitwy - powiedział komisarz polityczny nowej jednostki Ke Hehai, cytowany przez dziennik ChALW.
W kompetencje floty południowej wchodzą wody i wyspy, o które Chiny toczą spory terytorialne z innymi państwami regionu. Prawa do wysp Paracelskich roszczą sobie Chiny, Wietnam i Tajwan, który sam uważa się za niepodległe państwo, choć Pekin widzi w nim zbuntowaną prowincję ChRL. W konflikcie o wyspy Spratly biorą udział, poza powyższymi, również Filipiny, Malezja i Brunei.
Według szanghajskiego komentatora spraw wojskowych Ni Lexionga utworzenie jednostki ratowniczej świadczy, że chińska marynarka prowadzi w tym rejonie więcej misji. - To znak, że flota szykuje się do bitwy. Kiedy armia kładzie nacisk na gotowość bojową, jak flota marynarki mogłaby nie być wyposażona w jednostkę ratunkową? Eskadry ratunkowe są kluczowe w czasie wojny - powiedział Ni, cytowany przez hongkoński dziennik "South China Morning Post".
Według obserwatorów większość najnowocześniejszych chińskich atomowych łodzi podwodnych stacjonuje w bazie marynarki wojennej Yulin na wyspie-prowincji Hajnan, na Morzu Południowochińskim. Ochronie floty i powiększeniu zasięgu chińskiego lotnictwa w tym regionie służy m.in. budowa sztucznych wysp.
Według Anthony’ego Saicha, dyrektora Centrum Demokratycznych Rządów i Innowacji im. Roya i Lili Ashów przy Uniwersytecie Harvarda, Pekin stosuje wobec swoich sąsiadów politykę "kija i marchewki". Marchewką są w tym przypadku inwestycje związane z lansowaną przez prezydenta Xi Jinpinga globalną inicjatywą Pasa i Szlaku, która zakłada budowę infrastruktury logistycznej między Chinami a krajami Azji, Europy i Afryki.
Kijem są natomiast agresywne posunięcia na morzach Wschodniochińskim i Południowochińskim, które niepokoją kraje, takie jak Wietnam i Japonia, i wprowadzają napięcie w relacjach z USA – ocenia Saich.
W swojej mowie otwierającej XIX krajowy zjazd KPCh prezydent Xi Jinping zapowiedział w środę modernizację chińskiego wojska, które do 2050 roku ma się stać armią "światowej klasy". Xi sygnalizował również rosnącą pozycję Chin na arenie międzynarodowej i podkreślił absolutną kontrolę partii nad wojskiem.
Według eksperta z Uniwersytetu Harvarda nie należy się jednak przedwcześnie obawiać chińskiej potęgi militarnej, gdyż "od takich oświadczeń do rzeczywistości jest daleka droga". - Chiny będą odgrywały większą rolę, ale przekonają się, że rzutowanie wpływów na cały świat jest trudne, a wiele z ich planów może być udaremnionych - ocenił Saich.
コメント(一部抜粋)
・
Chiny nigdy nie beda pierwsi a jezeli sa to tylko przy pomocy zachodu.
・
Chiny to kolos na glinianych nogach i wrazie wojny, gospodarka chińska upadnie w pierwszych dniach wojny gdy pieniadze przestaną płynąc z krajow zachodnich I po glupkowatych chinczykow.
・
No tak pewnie amerykańska armia przygotowuje się do pokoju.Prymitywny artykuł.
・
No więc mogą tam robić wszystko co im sił żywnie tylko podoba.