Świąteczne ciastka i inne wypieki. Ukryte ryzyko
Jest obecny w kawie, we frytkach i świątecznych ciastkach. Trujący akrylamid powstaje podczas frytowania, pieczenia czy grillowania. Dlatego UE wydała w poniedziałek nowe przepisy.
Miodowe pierniki, migdałowe i cynamonowe ciasteczka – produkcja tych adwentowych smakołyków znajduje się obecnie w szczytowej fazie. Sięga po nie każdy, a zwłaszcza dzieci nie wiedząc, że zawierają one zazwyczaj szkodliwy dla zdrowia akrylamid. Substancja ta powstaje w produktach, które poddawane są obróbce w wysokich temperaturach powyżej 120 stopni Celsjusza. Powstawaniu jej sprzyja obecność cukru, kwasu asparginowego oraz niewielka zawartość wody. Akrylamid jest on obecny także w chrupkach kartoflanych, frytkach, smażonych ziemniakach, w pieczywie tostowym czy kawie.
Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zakłada, że substancja ta zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Jest ona szczególnie szkodliwa dla dzieci, które zjadają o wiele więcej słodyczy niż dorośli.
Akrylamid jest bezwonny i bez smaku, i rozpuszcza się w wodzie, dlatego jest łatwo wchłaniany przez układ trawienny. Trudne jest jednak, jak dotąd, ustalenie dolnej granicy akrylamidu, od której pojawia się poważne zagrożenie dla zdrowia. Jedno jest jednak pewne, każda jego ilość jest szkodliwa.
Od 11 grudnia obowiązują unijne przepisy dot. akrylamidu. Najdalej do kwietnia 2018 roku muszą zostać wprowadzone w gastronomii, w piekarniach i w produkcji artykułów spożywczych. Przewidują one m.in. ograniczenie zbyt mocnego podgrzewania, pieczenia i palenia określonych produktów spożywczych w restauracjach, piekarniach i barach z przekąskami.
Producenci mają używać, jako surowca ziemniaków o mniejszej zawartości skrobi. Frytki przed smażeniem mają być moczone wcześniej w wodzie. Wprowadzenie przepisów w życie w UE leży w gestii poszczególnych państw członkowskich.
Zdaniem organizacji konsumenckich ważne jest także określenie wartości granicznych akrylamidu w produktach spożywczych. Jak na razie zalecenia unijne służą producentom żywnościwyłącznie do orientacji. Ale Komisja Europejska dostrzega konieczność "wzięcia pod uwagę" potrzeby określenia wartości granicznych akrylamidu w żywności.
Rano kawa do tego pierniczki, po południu porcja frytek, a wieczorem opakowanie chrupek ziemniaczanych. Czy zestaw ten może okazać się szkodliwy dla zdrowia? – Jeśli będziemy robić to codziennie, wtedy i owszem, bo produkty te mogą być w procesie obróbki cieplnej mocno obciążone – uważa Armin Valet z centrali konsumenckiej w Hamburgu. Jak twierdzi, akrylamid nie działa na takiej zasadzie jak inne trujące substancje, które muszą osiągnąć określone stężenie. Teoretycznie każda jego ilość może wywołać chorobę nowotworową. – Im mniej tym mniejsze ryzyko – zaznacza Valet.
Akrylamid jest wytwarzany podczas pieczenia, smażenia i frytowania w temperaturach powyżej 120 stopni. Dlatego lepiej tosty przyzłocić niż przypalić, a frytki smażyć w niższych temperaturach. Ziemniaki lepiej smażyć wyłącznie ugotowane, a dodając jajko lub żółtko, można ograniczyć wydzielanie się akrylamidu.
Uwaga: Mięso i ryby oraz inne produkty, które nie są podgrzewane, gotowane czy duszone nie zawierają tej substancji.
コメント(一部抜粋)
・
Uwaga: Mięso i ryby oraz inne produkty, które nie są podgrzewane, gotowane czy duszone nie zawierają tej substancji. - Czyli trzeba jeść surowe mięso i ryby? A co z pasożytami?
・
porąbani nawiedzeńcy, siedzą tam, nudzą się za te marne 76 tysięcy złotych miesięcznie, to czasem ich "olśni" i chcą czymś zabłysnąć, żenada! a może niech sobie przypomną, że dopiero jak człowiek zaczął stosować gotowanie, pieczenie, to skończyły się różne paskudne choróbska! a nam w XXI wieku każą się cofać do epoki "przedogniowe", a takiego! ja będę jeść wyłącznie gotowane, pieczone, duszone, wszystko, oprócz owoców i niektórych warzyw..
・
Jedzta ludzie tatara. Co prawda zabije was wtedy salmonella albo inne bakterie, a w następnym artykule Onetu wyczytacie, jakie horrendalne niebezpieczne jest jedzenie surowego mięsa - ale za to akrylamid wam niestraszny. Ciekawe czy jest jeszcze coś, co by nam spece od jedzenie zalecali jeść. Chyba już niczego takiego na tym świecie nie znajdziemy. Trza na Marsa lecieć, tam są pewnie wiktuały, do których nasi spece nie zdążyli się przyczepić, więc można by przez chwilę żyć szczęśliwie, nie mają wyrzutów sumienia, ile razy coś do ust wkładamy z intencją połknięcia.